czwartek, 23 października 2014

Trzej Jeźdźcy Apokalipsy


Dzieeeeń dobry!

Przyszłam do Państwa uaktualnić poziom szczęścia, więc z góry przepraszam, ale znowu będzie lukier. Naprawdę nie wiem, czy jest to sprawiedliwe, żeby jeden człowiek miał go tyle naraz (szczęścia, nie lukru), ale narzekanie w obecnej sytuacji byłoby grzechem wręcz śmiertelnym.

Otóż pragnę ujawnić, że wszystkie wspomniane ostatnim razem braki w szczęściu uzupełniły się samoistnie (to znaczy niezupełnie samoistnie, a w zasadzie to w ogóle nie samoistnie, bo ktoś musiał w nie włożyć wysiłek, ale najczęściej był to wysiłek bardzo przyjemny, a skoro okazał się również owocny, to w ogóle nie można go zaliczać). Zatem.

Wspominałam, że nie mam biletu za żadną granicę. No to mam. Do Kolumbii. Ale o tym później.

Wspominałam, że nie mam dyplomu TejCholerjenSzkoły. No to mam. Wyróżniony słowami, które podniosły na kolejny poziom moje i tak już nieco wybujałe samozadowolenie.

No i jest bramka numer trzy, która zapowiada zmiany rewolucyjne i wprowadzenie poziomu szczęścia na zupełnie inne rejestry, dodatkowo roznosząc w proch i pył z takim mozołem budowaną rzeczywistość. Krótko mówiąc, o ile możemy zaufać dzisiejszej medycynie i osobistym obserwacjom, zostaniemy ze Współlokatorem rodzicami zupełnie nowego człowieka. Jest to dość abstrakcyjna kwestia i nie do końca wierzę, że poprzednie zdanie dotyczy mnie osobiście, ale mam czas się przyzwyczajać i oswoić, za co moja wdzięczność do Matki Natury jest nieustająca i bardzo głęboka.

Należy się zatem spodziewać, że bloguś ten zamieni się z nie wiadomo jakiego w bloguś parentingowy, na którego łamach będziemy się wspólnie zachwycać takimi odkryciami jak to, że człowiek posiada dziesięć palców tu i ówdzie, ma bardzo małe paznokcie, nowe zęby, powiedział gul-gul, robi miny i się uśmiechną dziś trzy razy, ojajezuniu czy ty to widziałeś! Następnie będziemy opracowywać przebieg chorób wieku niemowlęcego i kalendarz szczepień (możemy nawet rozważyć zasadność podawnia szczepionek zintegrowanych oraz ryzyko wystąpienia autyzmu poszczepiennego, ale myślę że bez przesady, tak daleko moja paranoja nie mogłaby zajść przenigdy). Wiele przygód nas czeka, chyba że popadnę w taki zachwyt, że odbierze mi rozum oraz zdolność napierniczania w klawiaturę, co jest zupełnie niewykluczone. Wolałabym mieć o sobie korzystniejsze zdanie, ale znam się ze sobą od kilku ładnych lat i muszę z przykrością stwierdzić, że spokojnie stać mnie na to, aby łagodnie przeistoczyć się w bezrozumny budyń, inkubator, karmnik, a nawet nosidełko. Spoko.

To już się zresztą rozpoczyna i widać efekty.

Pani dochtór, która jako pierwsza (zaraz po dwóch kreskach) oznajmiła światu dobrą nowinę, na dźwięk słowa Kolumbia wpadła w letki stupor, po czym oświadczyła grobowo, że no owszem, Państwa decyzja, ale ona to by jednakowoż nie przestawiała nowemu człowiekowi organów za pomocą ekspozycji na wysokie ciśnienie przez piętnaście godzin lotu. W te i we wte (!). Bez żalu i wielkiego namyślania odstawiliśmy więc tę Kolumbię na boczny tor (no dobra, trochę żalu jest za dżunglą i przygodami).

Rezygnacja z wycieczki na inną półkulę w obliczu nowego człowieka nie jest niczym specjalnym pomyślicie i będziecie mieli rację, no ale to nie jest TAKIE PROSTE, gdy głód przygody wyje nocami! Przekonuję sama siebie, że bilet jest i będzie, tylko trochę odroczony w czasie i że kiedyś pojedziemy w te dżungle, we troje. A co.

Poza tym jest to szczyt ekshibicjonizmu.

Dwie kreski w internecie.

Mam nadzieję – tu zwracam się do Nowego Człowieka (którego chyba należy już tytułować wielką literą) – że nie dotrzesz dziecko nigdy w te otchłanie internetu i nie pozyskasz wiedzy o tym, co się kłębi(ło) w umyśle twej poważnej, mądrej, odpowiedzialnej, łagodnej, wspaniałej, wyrozumiałej, zrównoważonej, zdrowej umysłowo i emocjonalnie matki.

Buahaha.

P.S. Jeżeli jutro blogusia nie będzie na miejscu to znaczy, że poważnie przemyślałam kwestię ;)

6 komentarze:

Kot Pik pisze...

Że tak powiem. Kurwa no.
Zajebiście, cholera :) Meine gratulazionen ;)

Nie no, super, Karmelku, naprawdę :)

Anutek pisze...

Kolega powyżej wpisany mię zaspoilerował, więc jak tu leciałam to się domyślałam, co zastanę, ale i tak się ucieszylam jak kto głupi :)))). Uwielbiam nowych przybyszy, a nawet zazdroszczę (musi coś mnie w główce niedobrze, starośc pewnikiem!). Gratuluję, cieszę się, dawaj znać, co u ciebie, choćby i gaworząc :D.

Caerme pisze...

hyy hyy
Się porobiło ;)
Dziękujemy ;)

Anonimowy pisze...

Karmel! Zyjesz?

Caerme pisze...

Żyję! :D A kogo ściągnęłam myślami szykując kilka słów na blogusia?:D

Anonimowy pisze...

Onemoretime? Jakoś tak to było :)) Szykuj szykuj, fani tesknią :))

Prześlij komentarz