... też w Spale, ale to zupełnie nic nie szkodzi, gdyż i tak było zabawnie.
W roku 1978 towarisz Edward Gierek rezyduje w swojej letniej willi, głęboko ukrytej w Puszczy Pilickiej zupełnie niedaleko legendarnych bunkrów konewkowych, a budynki FWP (Fundusz Wczasów Pracowniczych) o wdzięcznych nazwach DW „Rogacz”, DW „Miś” i DW „Żbik” okupowane są przez rządnych bliskiego kontaktu z naturą pracowników Huty Katowice oraz warszawskiego FSO.
Duch nie tak znowu dawnych, siermiężnych czasów molestował mnie zatem z ukrycia przez cały wyjazd, ale jajeczniczka na śniadanko – pyyyszna (oczywiście o ile ktoś lubi dania z barów mlecznych, bo o sushi radzę zapomnieć).
Zabawne było także otrzymanie ciosu w szczękę za pomocą wiosła. Zabawne dla wszystkich którzy w szczękę nie dostali, o pozostałych nie będę mówić, gdyż mowa nadal budzi bolesną świadomości istnienia własnej kości żuchwy.
Zachowany był stoicki spokój, zimna krew, a wręcz kamienna twarz, ale podskórnie zrodził się plan umieszczenia Pewnej Głowy tuż pod taflą wody i trzymania jej w tym miejscu tak długo aż skończy się jej, tej Głowie, zapas gazów oddechowych, dziękuję.
Powstrzymałam się, ale zużyłam naprawdę wiele cennych punktów zen.
W każdym razie tak mi się wydawało, bo weryfikacja poglądu nastąpiła szybko.
Biegam ci ja dziś z rana z szałem w oczach w poszukiwaniu kabla do komunikacji laptoka z innymi urządzeniami, jedną ręką naciągam pończoch, drugą maluję usta, gdybym miała trzecią, trzymałabym w niej kubek z kawą, aż WTEM!
...
Na paluszkach podchodzę do drzwi. Delikatnie chwytam za klamkę. Cofam się bez szmeru na kanapę, rozdziawiam gębę w szerokim uśmiechu, wydobywam – spokojnie, bez nerwów, a nawet bez szukania, co jest doprawdy cudem - z czeluści torebki telefon komórkowy marki Samsung i wykręcam (?) jeden z najczęściej wybieranych numerów:
Duch nie tak znowu dawnych, siermiężnych czasów molestował mnie zatem z ukrycia przez cały wyjazd, ale jajeczniczka na śniadanko – pyyyszna (oczywiście o ile ktoś lubi dania z barów mlecznych, bo o sushi radzę zapomnieć).
Zabawne było także otrzymanie ciosu w szczękę za pomocą wiosła. Zabawne dla wszystkich którzy w szczękę nie dostali, o pozostałych nie będę mówić, gdyż mowa nadal budzi bolesną świadomości istnienia własnej kości żuchwy.
Zachowany był stoicki spokój, zimna krew, a wręcz kamienna twarz, ale podskórnie zrodził się plan umieszczenia Pewnej Głowy tuż pod taflą wody i trzymania jej w tym miejscu tak długo aż skończy się jej, tej Głowie, zapas gazów oddechowych, dziękuję.
Powstrzymałam się, ale zużyłam naprawdę wiele cennych punktów zen.
W każdym razie tak mi się wydawało, bo weryfikacja poglądu nastąpiła szybko.
Biegam ci ja dziś z rana z szałem w oczach w poszukiwaniu kabla do komunikacji laptoka z innymi urządzeniami, jedną ręką naciągam pończoch, drugą maluję usta, gdybym miała trzecią, trzymałabym w niej kubek z kawą, aż WTEM!
...
Na paluszkach podchodzę do drzwi. Delikatnie chwytam za klamkę. Cofam się bez szmeru na kanapę, rozdziawiam gębę w szerokim uśmiechu, wydobywam – spokojnie, bez nerwów, a nawet bez szukania, co jest doprawdy cudem - z czeluści torebki telefon komórkowy marki Samsung i wykręcam (?) jeden z najczęściej wybieranych numerów:
- Haloooo, czy to Kuba? Jak Kuba, to niech odda moje klucze do domu, i do samochodu, i do skrzynki na listy także poproszę. Tak, wiem, rozumiem, kolega sympatyczny w pracy na drugim końcu Mazowsza, ale to nic nie szkodzi, gdyż ja aktualnie już zupełnie nigdzie się nie spieszę. Hrabia Maurycy Potocki czekał lat pięćdziesiąt, tak że mu najbardziej zewnętrzne warstwy grzyb porósł, poczeka zatem jeszcze godzinkę, dwie, a nawet trzy, zanim mu obfotografuję zagrzybiały szkielet. Siedzę sobie – mówię do niego - nic się nie dzieje, tylko wydobyć się na świat zewnętrzny nie mogę, gdyż byłeś mnie zamkłeś na zawsze, jakby pozostawienie samej w łóżku o świcie było niewystarczającą zbrodnią.
Tak oto narodziła się nowa święta, a wszelkie długi karmiczne zostały spłacone. I niech mi nikt nie mówi, że to wszystko, głównie za sprawą własnego roztrzepania, gdyż otóż nie. Byłam w innej czasoprzestrzeni - chciało mi się SIKU.
Formuła blogowania mi się wyczerpuje.
Tak jakoś nie wiem już, co by tu miało być i dlaczego, a czego nigdy i nie. Więcej mi się nie podoba, niż podoba, gdyż im więcej człowiek czyta tym częściej myśli, że własne pisanie powinien ograniczyć do imienia i nazwiska oraz wymiany maili służbowych.
Nie lubię tego.
8 komentarze:
... szkoda by było stracić takie ciekawe refleksje jak ta z pocz. sierpnia ;)
mikolaj / mikitwist.blox.pl
proszę bez wygłupów. oraz nie rozumiem do końca, czy telefon został wykonany metaforycznie, czy wręcz przeciwnie.
Niemetaforyczny telefon, do metaforycznego Kuby z Kabaretu Dudek ;) Miałam siedzieć w tej chałupie zamknięta do wieczora? No way.
@Miki ;)
jestem gupia i nie rozumię:))
Tak bywa ;P
Czegóż? Czegóż Ty kobieto nie rozumiesz - się ścina, się rżnie, jest deska, jest sęk ;)
Nooo dobra, trochę skrótów myślowych tam mi się zawarło ;)
A mowilem ze skroty myslowe ze nie sa :p
Tera to ja nie wiem co tu się ma na myśli, ja żadnego mówienia nie pamiętam.
Prześlij komentarz