Człowiek szczęśliwy jest nudny. Wiedziałam, że tak będzie, wiedziałam, że wraz z odpływem uczuć negatywnych nastanie tu nudna jak flaki z olejem sielanka oraz klimat pamiętniczkowo – licealny.
Zaglądam w siebie, w Karmela i widzę święty spokój, ciszę, zen i totalny oraz absolutny brak jakichkolwiek problemów. Uważam, że jest to niezdrowe i nienormalne. Człowiek, żeby żyć, pisać i być interesujący dla ogółu musi CIERPIEĆ, a moje wszelkie cierpienia poszły się paść i nie został po nich śladu ślad.
No i co ja poradzę, że mi w takim stanie jest okropnie dobrze i nie zamierzam nic zmieniać. Mało tego! Zmierzam dbać o brak zmian i dalszą ewolucję obranego kierunku.
Szkoła, którą planuję w najbliższym miesiącu definitywnie zakończyć, wymusza na mnie nienaturalne zachowania, na przykład stawianie się na spotkaniach towarzyskich w roli abstynenta kierowcy.
Odtąd współczuję wszystkim, którzy rozwożą do domów towarzystwo imprezujące do świtu dlatego też obiecuję głośno, publicznie i na wirtualnym papierze nigdy więcej :
nie śpiewać pijackich piosenek bardzo wielkim głosem w bardzo małej przestrzeni auta,
nie przesiadać się na cudze kolana z siedzenia przedniego na tylne i z tylnego na przednie
nie upychać się do bagażnika,
nie upychać koleżanki do bagażnika
nie organizować napadu na bank i kolekturę lotto,
nie testować gaśnicy,
nie żądać od kierowcy włączenia świateł długich, wyłączenia muzyki, włączenia muzyki, wyłączenia świateł długich,
obiecuję nigdy więcej nie zwisać przez szyberdach,
nie sprawdzać temperatury ciała kierowcy i współpasażerów cała powierzchnia własnego ciała,
nie dzwonić do Australii ani na żadne inne dalekie kontynenty
nie wzywać pomocy,
nie grać w gumę, obiecuję!
Dobrze, że droga w większości prowadziła przez ciemny i głuchy las, bo każdy, kto ujrzałby plątaninę ciał zamkniętych w małej przestrzeni auta, mógłby pomyśleć, że oto właśnie postradał zmysły.
I tyle z ekscytujących wydarzeń.
Pojechałam na nockę na wieś, stwierdziłam brak dwóch gołębi i obudzone instynkty łowieckie w moich psa, instynkt macierzyński u MyLovingMother, która wcale się nie przyznaje, ale za dzieckiem swym tęskni oraz wybuch soczystej i pachnącej zieleni. Jak to jest, że na obrzeżach Warszawy, nawet w samiutkim lesie, żadna roślina nie ma tak fantastycznych kolorów. Jeden chlorofil w różnych warunkach przybiera różne barwy, a skoro roślinności służy, służy również człowiekowi, dlatego po raz kolejny apeluję do siebie i do świata – W LAS RUSZYĆ CZAS! Bo mi hemoglobina wyblaknie, a tego bardzo byśmy nie chcieli.
Przy okazji obecności na wsi doszłam również do wniosku, że samo mi się przyzwyczaiło do obecności drugiego człowieka.
Nie potrzebuję nieustannego trzymania za rączkę, przytulasków i słodkich buziaczków.
Lubię pobyć sama ze sobą, powłóczyć się, porobić miny do lustra i śpiewać na głos w pustym mieszkaniu, snuć się ze ścierą i w żółtych rękawiczkach po łokcie, leżeć na kanapie i pisać smsy do całego świata, bo dobre wino obudziło we mnie miłość, którą koniecznie muszę się podzielić już i teraz, bo inaczej pęknę jak balonik.
Ale gdy już nacieszę się tym stanem, gdy zrobię wszystko, co wymaga zrobienia, napiszę i zadzwonię, przeczytam, wyhasam się, podleje kwiatki, wytarzam z psami w świeżej trawie, wyprzytulam mamunie, nagadam się z bratem i resztą świata - uświadamiam sobie, że brak mi w tym wszystkim zbyt głośnych i stanowczych kroków, podsumowań, powarkiwania i całej masy niestworzonych rzeczy, o których wiem tylko ja.
Z własnej woli nie zamienię tego za nic.
16 komentarze:
a to prawda - człowiek szczęśliwy staje się nudny dla otoczenia. albo wkurzający, bo nasze cierpienie otoczeniu łatwiej przełknąć niźli uśmiechanie się do całego świata :)
no i z twórczością gorzej. ale to prawda znana od zarania dziejów.
Solosetratadevivir lubi to :)
Lepiej, że nie cierpisz, nawet jeśli z tego powodu jesteś nudna ;P
@Porta - No i do tego w banały popadam, dramat i tragedia, ale chyba jakoś się z tym mimo wszystko pogodzę ;)
@Solosetratadevivir [łamie sobie język] ale co, ale co? :D WSZYSTKO? :D
@Miau (:P) LEPIEJ! ;) Idziesz na mecza w piątek, na Defilady?
Jest opcja :)
A Wy, towarzyszko, się wybieracie? ;)
Całkiem prawdopodobne aczkolwiek planowana jest wycieczka rowerami więc nie wiem czy do północy się doturlamy :P
Rowerami? Znaczy że jak?
Bez piwa?! ;D
Też mi się to w głowie nie mieści, ale skoro święto sportu to święto sportu, c'nie? ;)
[ulubione słówko] ;P
Jak to bez piwa?
Ten Year to Mars...hmm
Pozatym popieram pozytywne myslenie!
To chiba ten komentarz nie tu ;)
(jaki Year?)
Kurcze, nie do tego posta mialo byc :) ...bywa, szczegolnie gdy pisze sie jedna reka powoli plynac zakorkowana wislostrada :D ps.a jaki narodowy mamy pikny!
Karmelku, mi się podobasz bardziej niecierpiąca, i z tekstu, i z wyglądu (paznokcie!).
Natomiast odnosząc się generalnie do tematu cierpiących Werterów - cierpienie w większości przypadków jest fascynujące, ale własne. Cudze flaki najczęściej trącą chińską tandetą, a wyrzygana na klawiaturę literatura prawie nigdy nie bywa dobra. Dobra literatura bierze się z umiejętności zdystansowania się do rzeczywistości, wynikającej z dystansu odpowiedniej dawki humoru i ironii (inaczej świat jest niestrawny), obserwacji, analizy, syntezy w nową jakość, no i last but not least, wypracowanego latami warsztatu,. To są wnioski po lekturach literackich idoli, takich jak Marquez, Fuentes, Jünger, Keret, czy odkryty niedawno Marai.
Także ten. Ja tam się, miłe panie (bo tu dwie szczęśliwe zdaje się), bardzo cieszę, i lubięto. No. Olka nie obgryzaj paznokci. Wiem, gdzie mieszkasz.Buziaki.
A NAWET TRZY, konstatuję po chwili. Tendencja jest zwyżkowa. Przyjdzie kryska na Mańkę.
Nooo ja tam se tak tego, ale przecież wiesz, że ja to lubię ;) I nie obgryzam! Długie są, pomarańczowe ;)
ORAZ
Tak, tak, Mańki czas się zbliża, czuję to w starych kościach ;)
Prześlij komentarz