środa, 20 czerwca 2012

Stay away from the thing called keyboard


A było to tak.
Wróciłam z zakładu i PADŁAM! Na twarz, na nos, lekko pokręcona, na godzinkę.
Gdyby nie to, że woda zawzięcie bulgotała w garnuszku na płycie grzewczej pozostawiona bez łaski przez Współlokatora, spałabym do północy. Ale wstałam poganiana przez obowiązek i wizję rachunku za prąd.
Zjadłam zupę, pyszną, zielono-białą, w barwach Irlandii, która nie wyszła z grupy (drużyna, nie zupa) i kwaśną jak sam diabeł, poszurałam kapciuszkami na pół sekundy do sypialni odwiesić do szafy klasyczną ołówkową w barwach pustyni, nieszczęśliwie zahaczyłam o łóżko. Padłam. Do dwudziestej.
Gdyby nie rytmiczne napieprzanie w klawiaturę wstałabym dnia następnego. Ale wstałam jeszcze tego, ważna sprawa była do obgadania na balkonie, życia i śmierci prawie, a z pewnością portfela. Wydobyłam z siebie siłą trzy pełne zdania i kilka monosylab, walka z opadającymi powiekami była nierówna i z góry przegrana. Po trzydziestu minutach spałam znowu mimo szumu wody w rurach, świateł i wrzasku jaskółek.

Czternaście godzin sprawiedliwego, ciężkiego jak ołów snu, mała prośba do wszystkiego, co pragnęło mnie dotknąć, aby tego nie robiło, wielka prośba do wszystkiego, co chciało do mnie mówić, aby zamilkło. Dobranoc. Nie ma mnie.

Według stanu na dzień następny – nadal nie otwieram szeroko lazurowych ocząt, paCzę na świat przez wąskie szczelinki, a we zwojach mam tylko jedną, jedyną myśl, która mruga na czerwono i wygląda tak : SpaaaaaaaĆ!

Niby kumulacja zmęczeń jest możliwa po licznych atrakcjach ostatnich tygodni, ale żeby AŻ TAK?

Fascynujące, prawda?
Bardzo nisko upada bloger, który pisze notkę na temat ataków narkolepsji, ale cóż poradzić może bloger, który nie ma w głowie żadnych innych myśli, a koniecznie musi coś zbroić, żeby nie zasnąć na stanowisku pracy i jakoś dociągnąć do ostatniego dzwonka, a niekoniecznie pragnie zająć się obowiązkami służbowymi, gdyż pozbawion jest przez wszelkie siły nieczyste mózgu i całej inteligencji? Hę?

|Apdejt
Użyłam w stosunku do siebie słowa bloger, a następnie postanowiłam się tym podręczyć przez moment.  No niby piszę blogaska już rok cały z górką, nie jest to także pierwszy bloguś w tym życiu, ale mimo to nie poczuwam się, bo ja tu sobie tak tylko tego, smyram paluszkami klawiaturę, czasami zdaję jakąś relację, żeby nie zapomnieć i móc w przyszłości określić  przybliżoną chociaż datę dajmy na to wielkiego palenia [ogniska] pod PkiNem, czasami wylewam łzy w przestrzeń internetową w nadziei, że ktoś podsunie chusteczkę haftowaną, czasami sama sobie tłumaczę na głos pewne rzeczy oczywiste oczywiście, czasami spotykam bratnie dusze, czasami mi wstyd.
Ale to nigdy nic poważnego. Takie tam tego.
Bloger to brzmi dumnie.
A ja jestem Karmelem i bardzo mi z tym do twarzy.

6 komentarze:

Kot.Pik pisze...

No więc Bloger, znaczy Karmel, poradzić może tyle, iż złoży swą głowę(lub biało-głowę ;P) na biurku obok klawiatury i pogrąży się w tym, co wcześniej, znaczy wewśnie ;)
Wcześniej stawiając koło siebie tabliczkę, ewentualnie kartkę, z napisam JEZDEM W TERENIE.

Mandarynka pisze...

Nic się nie przejmuj, wczoraj pisarz Keret Etgar wyznał na spotkaniu autorskim, że nie miał w głowie żadnych myśli przez lat dwa. Co prawda, nic w związku z tym nie napisał.
;)

Anonimowy pisze...

naprawdę dobry dynamiczny narolepsyjny opis

mikitwist.blox.pl

Caerme pisze...

@K. Już wydrukowałam stosowny szyldzik, będę używać ;)

@M. Sedno! Jest sedno! Bo nie w tym rzecz żeby koniecznie zawsze mieć myśli, a w tym żeby w stosownym momencie powstrzymać się przed niekontrolowanym smyraniem klawiatury.
Błogosławieni którzy pozbawieni myśli będąc nie piszą o tym ;)

P.S. Ale że dwa lata? To co on wtedy robił przed snem ?;)

@Miki Dzięki dobry człowieku ;)

Bohaterpozytywny pisze...

Ja bym chciała tak jak Keret, to moje wczorajsze postanowienie... i życiowa próba - mniej myśleć.

A co do snu - gdy się zużyję za bardzo w ciągu iluś dni, to potem nie ma zmiłuj - choćby mnie sam Clooney z łóżka wyciągał, to nie wstanę!

Caerme pisze...

Po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że też bym chciała ;)

Prześlij komentarz