piątek, 29 czerwca 2012

Konstrukcję ulotne jak stacje za oknem chwilowo wgniatają się w mózg


Na chwilę mnie nie było oraz za chwilę znowu mnie nie będzie, a to dlatego, że jak się okazuje, mam dużo funkcji życiowych i doba staje się dramatycznie krótka. Do tego dochodzi brak kontaktu ze światem z miejsca w pościeli, a także wychylająca nieśmiało złociste ryłko nasza najbliższa gwiazda. Słońce mam na myśli. Słońce, które przypomniało sobie o czerwcowych obowiązkach i przygrzewa, a jak przygrzewa, to ja – wiadomo, na trawkę, łąkę, zewnętrze, balkon, alkohol, ból głowy, aparat i inne rozrywki właściwe dla wakacji. Gdyby tylko nie ten chroniczny brak czasu.

Niedospana jestem okrutnie, ale działa to o dziwo jak paliwo wysokooktanowe. Robię milion rzeczy i robię je dobrze, w energię mogłabym zaopatrzyć małe gospodarstwo domowe, a w entuzjazm kibiców notorycznie przegrywającej drużyny hokeja na trawie. Ciekawe jak długo dam radę, choć możliwe, że wcale nie będę musiała się o tym przekonywać. Przyszły tydzień to koncentracja na możliwościach umysłu w dziedzinie zapamiętywania. Li i jedynie. Są cele i aspiracje, nieprawdaż, a na imię im OBRONA. Luz mam niesamowity bo poczucie wszechwładzy i wszechwiedzy przekracza obecnie granice przyzwoitości i zdrowego rozsądku, ale co mi tam, znając wszelkie prawa natury nie potrwa to zbyt długo, najpóźniej do pierwszego załamania pogody, także korzystam. I czerpię korzyści, bo widzę jak coponiektórym mina rzednie.

Brakuje mi jedynie spokojnych rozmów, nie przerywanych golami, wyprawami na lotnisko, czy wibracjami telefonu komórkowego, przywykłam do innego standardu, a z natury ciężko odzwyczajam się od tego co robi mi dobrze. Nadrabiam jednak w dziedzinie pracy i samokształcenia, określiłam swój profil, kolor, wady i zalety, odkryłam właściwy dla mojego gatunku sposób komunikacji, wyrysowałam piękny radar, wypełniłam kupkę testów psychologicznych niższego rzędu i wiem już o sobie prawie wszystko, a najbardziej, że jestem nieziemsko zajebista.

Zapisuję sobie ku pamięci.

Kiedyś wnukom opowiem, że był taki czas, gdy czułam się jak królowa wszechświata.

Bardzo mi się ten stan podoba, mimo wszystko chciałabym się jednak w końcu wyspać i wykonać plan, który urodził się w mojej blond główce w sobotę. Brak Internetu jest zUy! Nie róbcie tego w domu, powiadam.


A skoro wypłynął temat sobotni, przedstawiam najnowsze zauroczenie.

Zauroczenie pochodzi z 1998 (! – koleżance autorce gratulujemy refleksu) i jest takie, że nóżka sama wie co robić. Najcudowniejsze jest jednak to, że za cholerę nie rozumiem tekstu i wcale nie czuję w związku z tym dyskomfortu, wręcz przeciwnie, nic a nic nie potrzebuje rozumieć, słowotok odbieram jedynie jako element sekcji rytmicznej .

Anyway. Polecam ;)





Odpoczywajcie, zażywajcie słońca, bądźcie zajebiści, gdyż jest to fajne ;)

5 komentarze:

Kot.Pik pisze...

Muzyczka fajna, autorka - jak sama pisze - zajebista, tak ;)
Ale to słowo, którym określasz w ostatnim zdaniu, co czytelnicy mają robić ze słońcem, to się przez żet (rzet) z kropkom pisze ;P

Mandarynka pisze...

Jak nie przeczytasz materiałów źródłowych to ja nie zrobię paszportu, o.

Caerme pisze...

@K hmmm... noo tia... zajebistość kończy się na przecięciu krzywej zmęczenia i ortografii ;) Naprawiłam. Thx ;)

@M O nie, o nie. Będę czytać i notować. PROMIS!

Bohaterpozytywny pisze...

Znam to, znam to! :)
Trzymam kciuki za głowę, pamięć i skutki działania wspomnianych :)

Caerme pisze...

Dziekuję! Obawiam się, że mogą się bardzo przydac; )

Prześlij komentarz