wtorek, 6 września 2011

Taki niewielki człowiek, a w nim oceany smutku.

Dlaczego to wszystko mnie tak cholernie bezpośrednio dotyka, jakbym miała zakończenia nerwowe pół milimetra ponad granicą skóry, nastawione tylko na jedną częstotliwość, zdolne odbierać tylko jeden rodzaj impulsów.
Cały świat kręci się tylko wokół tego, żeby nie czuć, nie rejestrować, nie wiedzieć, a z drugiej strony, żeby przekonać siebie, że jeszcze potrafię czuć i wiedzieć, że chcę, że mogę.
Balonik na wietrze, trzymany niepewną ręką dziecka, co będzie, gdy dziecko linkę puści, zagapi się, znajdzie ciekawszą zabawkę, co będzie jeżeli ta nić, która trzyma mnie w rejonie oddziaływania grawitacji nagle zostanie przerwana, przecież miała być na zawsze.
Szarpana na wietrze przeciera się coraz wyraźniej, przyglądam się temu z góry z rosnącym strachem, że już nic nie zostanie.

Nie mam już siły na odgrywanie tej farsy.
Nie mam już siły bezsilnie patrzeć jak wszystko się kruszy, wymyka, ulatnia.

30 komentarze:

kot pik pisze...

Zbyt dużo filozofii nigdy nie wychodzi człowiekowi na dobre, ale...
jeśli chcesz być szczera sama wobec siebie, to:
1) nigdy nie odgrywaj farsy, jeśli wiesz już, że to farsa;
2) nigdy nie nazywaj czegoś farsą, póki nie jesteś bardziej, niż pewna, że to na pewno farsa.

z ucałowaniami,
Stryj Wieńczysław

Caerme pisze...

No jak to jest zbyt dużo filozofii to ja się poddaję...

kot pik pisze...

Czasem nawet taka ilość filozofii to zbyt dużo. (zależy od jej jakości ;P )

Caerme pisze...

Cytując koleżankę Manię "Tu jest blog, tu się cierpi", a nie filozuje.

kot pik pisze...

No to właśnie cierpię.
Na 6 osób, które miały dziś przyjść na rozmowy rekrutacyjne wiem już, że - być może - przyjdzie tylko jedna.
Dwie odwołały, jedna przełożyła na jutro, dwie nie pojawiły się bez jakiejkolwiek informacji.

A potem płaczą, że pracy nie ma :/

Caerme pisze...

Sluchaj, u mnie odgrażają się zwolnieniami, może ja się ładnie postaram (np. przez tydzień się do nikogo nie odezwę, co nie byłoby wcale trudne) i zgłoszę się na rekrutację! Niestety jeżeli do wyborów nie zwolnią to musze tu tkwić do czerwca gdyż ponieważ mam taki jeden cyrograf podpisany.

kot pik pisze...

Ale co mają wybory do wiatraka? ;)
Nie mów, że pracujesz w jakimś sztabie wyborczym ;)

Ale zgłaszaj się, czekam :)
Jak się inaczej nie da, to i w czerwcu możesz przyjść, miejsce się znajdzie :)

Caerme pisze...

Aaaaaa i niech ktoś powie, że w tym kraju nie ma pracy, skoro praca sama przychodzi na bloga :) A wybory mają wiele do mojego stanu zatrudnienia ze względów politycznych ;)

kot pik pisze...

O cholera, czyli jakieś Ministerstwo, tak? ;)
Albo - co gorsza - CBA? ;)

W końcu nikt nie przyszedł...

Anonimowy pisze...

Zośka pisze :)
na pocieszenie Ci powiem, że zostały Ci już tylko dwa etapy :) bliżej więc końca niż dalej :) Jeszcze tylko odczuwanie totalnego NIC - w sumie dla mnie to najsmutniejszy etap, bo się człowiek nie umie zmusić do nieczego, ogólny bezsens i beznadzieja, LECZ z drugiej strony na reszcie brak agresji..
no i ten drugi etap, w którym na reszcie jesteś gotowa na "Coś" - pod tym "COŚ" kryją się jakieś bliżej nieokreślone treści, ale wracasz do siebie, zaczynasz się lubić, przypominasz sobie znów jaka jesteś zabawna, mądra i wartościowa (teoretycznie się o tym nie zapomina, ale się tego czasami nie czuje). Poczujesz zatem to :) Mały haczyk - jak wszędzie :) Zaczniesz mieć napady tęsknoty, że Ci już przeszło, obfite naturalnie w nieuzasadnione łzy krokodyle, bo duże ale spokojne. I lęk pt. "i co teraz?"
A potem zacznie się dziać :) I nagle będziesz siedzieć na czyimś np. balkonie i pomyślisz sobie "o żesz, ale jestem szczęśliwa" :)
Także, tego, no :) Już co raz bliżej :)

Kocie Pik - zawyż wymagania, to Ci kolejka kandydatów do zatrudnienia wzrośnie :) Trza sie cenić!!

Caerme pisze...

To takie normalne, ludzkie, tak dobrze zbadane, a jednak wydaje się, że to tylko ja i nikt na świecie, nigdy, aż tak...
Dzięki Zosiu ;)

Mandarynka pisze...

Ola, hmm, jakby Ci to, no... Trzeba tak czasem, potem wszystko bardziej cieszy. Inaczej.

Caerme pisze...

Już nie chciałam u Ciebie bo i tak wydaje mi się, że za bardzo wywlekam w sieci swoje wnętrzności ale zabił mnie ten post (Toxic), boże kiedy ja się nauczyłam tak zaciskać szczęki? Trafiłaś prościutko w splot słoneczny, z półobrotu.

Aż tchu zabrakło bo sama chyba nigdy nie ubrałabym tego w tak bezpośrednie słowa i nie ma znaczenia czy to kolejka, czy przystanek, czy samochód z rozwaloną chłodnicą, każdy szczegół i tak się zgadza. Chyba idę po wino... miałam nie pić... trudno

Mandarynka pisze...

no to tak. to nie jest jednakże tak, że to ten jeden konkretny jest zły i niedobry i wstręty, albo że oni wszyscy źli i niedobrzy i paskudni, tylko... nie ten czas, nie to miejsce, i nade wszystko nie ten mężczyzna. tak, ja sobie pogadam a Ty i tak pewnie swoje, ale no... to jest do przeżycia. wiesz,jak potem FAJNIE jest? :D seriooooo. to strasznie zajmuje głowę, a głowa jest najfajniejsza, jak jest niezajęta. źle zajęta głowa boli i są migreny. NOT.

Mandarynka pisze...

To pisałam ja, Mańkadobrarada, wzmocniona bułgarskim catsdonotgoforawalkbuttoexplore, a jak.

Caerme pisze...

Ale ja nigdy w życiu, że facet to świnia i że wszyscy, zawsze tacy sami. Zresztą mnie wszyscy absolutnie nie obchodzą, mnie obchodzą jedynie Ci co obok.
Ja swoje dopóki będzie mi to siedzieć w istocie szarej, przyjdzie czas, przyjdzie zmiana, przy okazji dobrze wiedzieć i to nie tylko ze słów ale także z obserwacji, że do przeżycia i że potem to już tylko jest fajnie ;) bo ja bardzo lubię moja głową ;)

Ciociu Maniudobrarado - ja kiedyś wpadnę do tego miasta na Peeeee co by Cię serdecznie uściskać ;)

kot pik pisze...

Obieczanki czaczanki ;)

Mandarynka pisze...

są widzę też inni chętni na ściskanie :D mnie się na pewno fajniej ściska. mięciutkie to takie, ten:)

michał pisze...

Mówisz, że fajniej? To może ja też wpadnę :P

Mandarynka pisze...

yyy...:)))

Caerme pisze...

Ooook, bardzo mi miło gdy widzę w ludziach tyle pozytywnych odruchów :D

Zaczynam żałować, że mam kości na wierzchu i niedotykalstwo nabyte.

michał pisze...

Maniu, przepraszam, nie mogę sobie odmówić takiej przyjemności. ;)

Olu, kości nie wszystkim przeszkadzają, a temu niedotykalstwu pewnie można zaradzić, żeby mu zmienić polaryzację. ;)

Mandarynka pisze...

ja też chce kości!!!!!!!!!!!!!!:D

michał pisze...

Mańka, kościstego faceta? :P

kot.pik pisze...

Mandi, kości chcesz? Służę ;P

Caerme pisze...

A ja bym chciała być miła w dotyku .. ;(
Koncert życzeń se urządzili, no ehh..:D

michał pisze...

A nie jesteś? Zgłaszam się na ochotnika, żeby to zweryfikować. ;)

Caerme pisze...

Co kto lubi.
Niechno ja tylko podlecze fobie to się ewentualnie zgłosze na testy ;)

michał pisze...

Na fobie też coś znajdziemy. Gruzińskie trunki są skuteczne. ;)

Mandarynka pisze...

o, gruzińskie, tak. takie zajebiste zakupiłam ostatnio w przystępnej cenie, to cholera przestali sprowadzać.

Kości moje wystające żeby były, miast miętkie.

Prześlij komentarz