Psy wyją
Do moich myśli
O tym spacerze w lesie, który się odbyć nie zdążył
Mój pokój z jedną ścianą wypełnioną kominem, drugą przewodzącą dźwięki jak pięknie nastrojona struna, trzecią z oknem na świat.
W kominie zagnieździły się ptaszydła. Bez pozwolenia na budową, bez stosownych zaświadczeń i formalności w głębokim poważaniu mając spokój innych lokatorów o 4.30 rozpoczynają prace remontowe.
Zaczyna się od gadaniny, która przeradza się w zażartą kłótnię, narastającą frustrację wyczuć można w powietrzu. Jednak stworzenia to sprytne i w przeciwieństwie do niektórych homo sapiens kanalizują swoje emocje w tym przypadku rytmicznym stukaniem w komin murowany. Stukanie wprawia w wibrację komin, komin wprawia w wibrację akustyczną ścianę, orkiestra gra. Psy wyją.
Maraton pazurami bo blaszanej pokrywie dachowej, ktoś zgubił kamień, ktoś wyraził oburzenie, ktoś znowu stuka rytmicznie. Kakofonia. Psy wyją.
Bez szans na ponowny sen zwlekam się z łóżka, bardzo dobrze bo i tak było mi niewygodnie i gorąco, transfer z kocykiem na kanapę, w tle cichutko pomrukuje tvn24, ugotowane mleko (bez przypalania), gorączka tylko 38,5, z nosa leci, bez szans na normalny dzień, bez sił.
0 komentarze:
Prześlij komentarz