Niech mi ktoś zdejmie to żelazne ustrojstwo z gardła i żołądka bo przecież wkrótce zwariuje na litość boską!
Do tej pory wszelkie oznaki chudnięcia przyjmowałam z radością. Im mniej mnie tym lepiej się czuję, od zawsze, a uczucie lekkiego głodu jest bardzo pozytywne i nakręcające. Zdecydowanie wolę być głodna niż objedzona jak bąk.
Jednakowoż dziś w nocy ogarnęło mnie przerażenie. Nie sypiam zbyt głęboko od jakiegoś czasu w obawie przed koszmarami i różne pozycję przyjmuję ze względu na chorobę zawodową i tak jakimś cudem zlokalizowałam we własnym łóżku coś ostrego, wystającego i niezbyt przyjemnego w dotyku... zaskoczenie z jakim uświadomiłam sobie, że to moja własna, prywatna i osobista kość miednicy, która próbuje wydostać się na światło dzienne, rozbudziło mnie zupełnie i wprawiło w konsternację.
Nad ranem zrobiłam rekonesans.
Fryzura krzyczy o natychmiastową interwencję.
Buzia obciągnięta cienką, szarawą skórą oraz sińce pod oczami.
Ząb nadal biały – uffff …
Obojczyki wystające.
W miejscu gdzie kiedyś królował jędrny biust obecnie występują pierwiastki śladowe oraz kości.
Plecy kanciaste, anorektyczki.
Miednica – o mój boże – naprawdę moja własna.
Pupa – brak.
Uda – bez zmian.
Łydki – bez zmian.
Paznokcie u stóp – nie pomalowane.
Zanikam. Może kiedyś będę miała zajebiste łydki. W trumnie zapewne o ile tak dalej pójdzie.
Anyway, życie li i jedynie na postawie papierosów, kawy i herbatki zielonej robi ze mnie małe zombie.
Zaczynam poważnie myśleć o wizycie u specjalisty od głowy bo nawet nie rejestruje faktu, gdy mija kolejny dzień, a ja poza hurtowa ilością papierosów i trzema kawami z cukrem nie spożyłam nic...
Ok, popłakałam, a notka miała być przecież zupełnie o czym innym.
Mianowicie – czuję się ostatnimi czasy jak zwierzyna łowna w trakcie polowania z nagonką.
Bardzo kocham moich znajomych, są cudowni i troskliwi ale gdy w środku nocy dostaję erotycznego smsa od niezidentyfikowanego nadawcy zaczynam się lekko irytować. Rozumiem, towarzystwo umówiło się, że należy mnie natychmiast wyleczyć, a jedyną opcją jest leczenie przez łóżko i w związku z tym rozesłali wieści, że oto kobieta w potrzebie i trzeba ratować.
Skutki opłakane.
Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
I dokładnie odwrotne od zamierzonych.
Nie znoszę braku subtelności, dosłowności, nie znoszę być obiektem seksualnym dla kogoś kto nawet nie udaje, że zamierza się zaprzyjaźnić. W ogóle nie chcę być obiektem seksualnym dla NIKOGO!!!!! No chyba że platonicznie ;)
Możliwe, że jestem starodawna upadłą romantyczką i możliwe, że to nie warunki sprzyjające ekscytacji. Jestem w stanie uwierzyć we wszystko i przyjąć każde słowa krytyki ale nic mnie nie zmusi do tego żebym własne smutki leczyła w obcym łóżku z obcym ciałem choćby nie wiem jak było pociągające i piękne (uczciwie muszę przyznać że myśliwi godni uwagi, o tak).
No co ja poradzę, że dla mnie seks sam w sobie jest po prostu śmieszny jeżeli nie ma w nim nic więcej niż dotykanie się naskórkiem.
Poproszę zostawić mój naskórek w świętym spokoju.
Póki co proszę grzecznie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz