Nic tak nie relaksuje jak sprzątanie.
No ok, może przesadzam bo jestem w stanie wyobrazić sobie kilka rzeczy które relaksuj o wiele skuteczniej jak na przykład leżenie pod skałą, w słońcu, z książką, albo joga dla dorosłych nad ranem jednak takie rzeczy nie dla mnie w tym momencie. Zadowalam się zatem sprzątaniem, a w sprzątaniu najbardziej lubię wyrzucanie.
Nie znoszę rzeczy! Gdy otacza mnie zbyt duża ilość przedmiotów czuję się przytłoczona, zabierają mi przestrzeń i powietrze, a poczucie nieustannego bałaganu doprowadza mnie do pasji. Wobec tego raz na rok robię generalny przegląd rupieci i z przerażająca regularnością zbieram tego cały worek, choć obiecuję sobie wyrzucać pierdoły na bieżąco. Mam podejrzenie, że maja one jakiś super korzystny klimat w moim otoczeniu do namnażania i robią to po kryjomu bez wiedzy i zgody.
Odetchnęłam z ulgą wynosząc do pojemnika dwa pękate worki pełne rupieci, papierzysk i drobiazgów niewiadomego pochodzenia.
Niestety pogrom dotknął również mojej szafy. W zasadzie nie byłoby w tym nic dziwnego i niepokojącego gdybym była normalna kobieta z krwi i kości. Ale nie jestem.
Zgodnie z poradą Trinny & Susannah zapakowałam do wielkiego kartonu ciuchy których nie miałam na sobie od roku. Zapakowałam, zafoliowałam, wyniosłam na cmentarz ciuchów niepotrzebnych na strychu, wróciłam, zajrzałam do szafy i zadrżałam.
PUSTO!
Po prostu, pusto... pusto jak na pustyni.
Bardziej pusto już być nie może.
Nie wiem jak ja funkcjonuję. W świecie gdzie wygląd to podstawa ja mam pustą szafę i kompletnie nie wiem co z tym zrobić.... Sama myśl o większych zakupach budzi we mnie popłoch bo ilość rzeczy must-have w połączeniu z tym, że nigdy nic mi się nie podoba, a jeżeli już coś mi się podoba to cena nie schodzi poniżej 300 zł. powodują, że sama myśl o zakupach rodzi we mnie ciężką frustrację. Poza tym nie znoszę zakupów ubraniowych.
Dlaczego moje zakupy nie mogą się ograniczać do jedzenia, książek i kosmetyków???
No ok, nie mogą, trudno.
Zatem jest plan: 1. Fryzjer i po latach znowu krótkie włosy, zdecydowanie potrzeba mi takiej zmiany. 2. Lustrzanka – wybrana, upatrzona, bezdyskusyjnie 3. Napad na galerie handlową z bronią w reku. 4. ŻADNYCH KSIĄŻEK!!!! 5. ŻADNYCH KOSMETYKÓW!
Przy okazji porządków doszłam do wniosku, że stworzyłam niemałym nakładem całkiem ładną kolekcję światowej fantastyki. Oczywiście w katalogu pozostają dość znaczne luki ale mimo wszystko uśmiecha się do mnie z półek ładny zestaw. Chomikowanie książek to jedyny przejaw kolekcjonerstwa jaki jestem w stanie znieść i jestem z tego wielce dumna.
I tak sobie myślę że to byłby całkiem spory problem logistyczny gdybym wymyśliła kolejną przeprowadzkę w świat. Wszystko mogę porzucić bez żalu ale moje książki są mi równie bliskie co moje kudłate stworzenia. Oh well, Kanada i Australia muszą zatem zaczekać, aż zarobie na transport nie tylko siebie ale też mojego makulaturowego dobytku ;)
Brakuje mi ruchu.
Przemieszczania się.
Przyrody.
Tęsknię za tym tak, że aż mi wnętrzności skręca ale z drugiej strony nie potrafię się ruszyć. Coś mnie trzyma na miejscu. Jakiś dziwny irracjonalny strach przed szaleństwem. Wypełniam pięć punktów i jadę w góry choćby nie wiem co się działo!!!!!
0 komentarze:
Prześlij komentarz