Cóż za wredna nerwówka.
Czy to naprawdę jest jakiś system zorganizowany, że gdy za długo człowiek się uśmiecha i cieszy stanem rzeczy to za chwilę dla równowagi wszystko musi się za przeproszeniem jebnąć na całej linii?
No to mi się właśnie tak trochę jebło.
To znaczy w zasadzie nic wielkiego w mojej własnej przestrzeni się nie wydarzyło ale dookoła szaleje jakieś cholerne tornado i zaburza mój święty spokój. Coś czuję, że nie obejdzie się bez strat także na moim podwórku.
Zacznijmy od tego, że jestem głupie babsko.
Najpierw daję sobie włazić na głowę bo moje cholerne przekonanie, że należy ze wszystkimi żyć w zgodzie, być miłą i grzeczną dziewczynką, uprzejmą, pomocną, a także łagodną jak baranek wcale nie ewoluuje. Do późnej starości zapewne będę unikać konfliktów w świętym przekonaniu, że to słuszne. Na szczęście dla siebie mam przebłyski, rzadkie bo rzadkie ale jednak, zdrowego rozsądku i wtedy przestaję się cackać. Oczywiście z czasem ogarniają mnie wyrzuty sumienia, że może należało delikatniej, inaczej, a może wymyślam i w zasadzie to nic takiego się nie stało, żeby od razu robić aferę ale w gruncie rzeczy wiem, że czasami należy po prostu tupnąć obcasikiem. W przyrodzie występują osobniki z którymi nie da się po ludzku i grzecznie i wtedy należy zaprzestać patyczkowania. Zaprzestałam zatem i oto w konsekwencji nastawiona jestem na działanie notorycznego i śmiertelnego focha oraz dowiaduję się, że w końcu pokazałam KIM JESTEM!
Sobą proszę państwa, jakby to głupio nie brzmiało, jestem sobą we własnej osobie i w związku z tym koniec z włażeniem mi na łeb.
Obiektywnie podchodząc do sprawy to widzę same pozytywne plusy ale jednak nie lubię i nie przywykłam do posiadania w bliskiej obecności osób które rzucają mi mordercze spojrzenia, a także demonstracyjnie obnoszą swojego focha po firmie, wygłaszając co jakiś czas enigmatyczne komentarze o złej ludzkiej naturze i wrogach czających się wśród przyjaciół.
Dorośli ludzie pożal się boże.
Ale nic to, wystarczą słuchawki w uszach, a w nadajniku muzyka pt. „trzy akordy darcie mordy” i da się przeżyć wszystko.
Najbardziej jednak rozbija mnie sytuacja after work. Łosiec przeprowadza właśnie jakąś prywatna krucjatę we własnych pieleszach i w związku z tym zamieszkał u mnie tymczasowo w godzinach nocnych. Samo przebywanie byłoby bardzo pożądane i w normalnych warunkach raczej wykazywałabym wielką aprobatę dla stanu rzeczy ale on najwyraźniej, przy okazji, prowadzi eksperyment pt. jak wiele jestem w stanie znieść zanim go zabiję.
Kocham człowieka na polu aktywności wszelkich ale gdy przychodzi do jako takiej codzienności, wyłazi z niego naprawdę dziwny osobnik.
Z niczym się nie liczy, wykazuje poziom arogancji i ignorancji przekraczający tysiąckrotnie moje normy, a ja oczywiście, głupie babsko jedne, daję sobie włazić na głowę. A jakby tego było mało zamartwiam się co dalej. Oh, już sama nie wiem co robić żeby było normalnie i spokojnie.
No i jeszcze jako wisienka na torcie – TaCholernaSzkoła!
Przeraża mnie poziom edukacji w tym kraju. Przeraża mnie sytuacja w której 80% społeczeństwa studiowało, studiuje albo będzie studiować. Przeraża mnie, że idąc na studia w celu uzyskania podstaw teoretycznych do tego co robię na co dzień dostaję albo stek niepotrzebnych nikomu bzdur albo wiedzę tak podstawową, że siedzę i ziewam ze smutnym poczuciem bezsensownego marnowania najbardziej deficytowych dóbr w moim życiu : funduszy i czasu.
A gdy na egzaminie z prawa administracyjnego pada pytanie czy Polska jest republiką, a w odpowiedzi nastaje niezręczna cisza ja idę popełnić samobójstwo czerstwą bułką i nie mam więcej do dodania.
Dzięki bogu że to wiosna, wiosną wszystko zniosę, wiosną mam siłę i chęci do patrzenia na rzeczywistość z dystansu człowieka, który ma wiosnę i w związku z tym cała reszta traci dość wyraźnie na znaczeniu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz