wtorek, 23 lutego 2016

Uf


Zakotwiczyliśmy na Podkarpaciu i jedno co mogę powiedzieć o naszych dotychczasowych przygodach to - Ufff!

Jakimś cudem udało nam się upchnąć dobytek do auta, co oznacza, że pewne prawa fizyki powinny zostać na nowo zdefiniowane w kontekście rodzin podróżujących z dziećmi. Bo dzieci, drodzy Państwo, mieliśmy od pewnego momentu dwójkę. Takie cudowne rozmnożenie nas spotkało. Niemowlę i nastolatka. Będę odsypiać trzy dni.

Niemowlę ponownie wykazało się wielką wyrozumiałością dla pomysłów swoich rodziców i dzielnie zniosło zarówno dziewięciogodzinną podróż, jak i hordy ludzi witająco-całujących. W ogóle nie dało po sobie poznać żeby miało coś przeciw takim wyprawom, a po włożeniu w wodę term białczańskich, potwierdziło, że jego zwierzęciem totemicznym jest jakaś ryba albo waleń. Umoczone niemowlę jest szczęśliwe jak świnka w deszcz.

Nastolatka zaś kilka rzeczy zgubiła, trochę odzieży zmoczyła, ale przypomniała starym prykom , że czasami po prostu należy  pogadać na tematy fundamentalne.

A i warun śniegowy był. Najpierw solidny, z opadem na pół metra w ciągu nocy,  potem plus pięć za dnia i możliwość jazdy  z rozpiętą kurtką. Nawet trochę bolą mnie łydki.


Ale jazda z dzieciami jest jednak wysoce wyczerpująca. Logistyka i logopedia level master. Ale jak zgubisz wszyściuteńkie dokumenty to Pan Władza, zajrzawszy do auta zawalonego po sufit walizami, sprzętem narciarskim, kocykami, pluszakami, ciasteczkami, i dojrzy w tym wszystkim lekko przytłoczoną matkę, to staje się niezwykle wyrozumiały i odprawia tę rodzinę czemprędzej nie robiąc w ogóle żadnych wstrętów mimo ewidentnego przekroczenia prędkości, braku dowodu rejestracyjnego, prawa jazdy, dowodu osobistego oraz wszystkich kart do wszystkich bankomatów. Chwała Panu Władzy!

0 komentarze:

Prześlij komentarz