Zdaje się, że dość dawno nikogo tu
nie było.
Tym błyskotliwym odkryciem witam
Państwa w Nowym Roku (się ma ten refleks)! Jak się Państwu w nim wiedzie? Muszę
przyznać, że ja od samego jego początku jestem zaskakiwana na
różne sposoby, jednak zanim o tym, wyznam, że znowu nie udało mi
się dokonać żadnego podsumowania, które tak chętnie poczynia
społeczeństwo w adwentowo-karnawałowym okresie. Pudełeczko ze
szczęśliwymi karteczkami na których zapisywano co ciekawsze dobre
wydarzenia, do dziś stoi nieotwarte i nadal nie wiem co dobrego i
jak często spotykało nas w dwutysięcznym trzynastym. W oparciu o
pamięć i ogólne wrażenie wydaje mi się, że było tego całkiem
sporo pomimo nieustannego marudzenia, którego byliście tu Państwo świadkami, na to że:
- nie mam pieniędzy
- nie mam siły
- chce mi się spać
- nie mam pieniędzy
- nie ma widoków ta to ze kiedykolwiek
pieniądze mieć będę
Tak oto.
No ale wracając do sedna, którego
jeszcze nie zdefiniowaliśmy, nieprawdaż, ale którym zdają się
być nowości opowiem Państwu, czy Państwo sobie tego życzą czy
wręcz przeciwnie, troszkę o sytuacji obecnej w życiu mym, gdyż
blog ten jest o mnie ;)
Nowością jest mianowicie na przykład planowana operacja urwanej ręki. Ręka się mi urywa regularnie mniej więcej od połowy dwutysięcznego dwunastego, o czym tu wielokrotnie płakałam, odkąd postanowiłam zacząć intensywne treningi na
basenie, a które to urywanie jest skutkiem bliskiego i gwałtownego
spotkania ze słowackim stokiem Chopok, w styczniu trzy (cztery?)
lata temu (aby ustalić kiedy dokładnie trzeba by zajrzeć w ciemne otchłanie i mhhhroki historii czego przecież nie chcemy za nic). Nowością zaś w sytuacji kończyny górnej jest nieprzyjemna diagnoza i moje stanie w kolejce do rekonstrukcji elementów stawowych w
ramach leczenia operacyjnego sponsorowanego przez literkę N jak NFZ. I w sumie to bardzo dobrze się stało z tym staniem, bo nie mogłabym sobie teraz pozwolić na leżenie z
unieruchomioną ręką prawą, gdyż dzieje się wiele powiadam Wam.
Nowością drugą, którą pragnę tu
Państwu nadmienić jest, iż piszę pracę dyplomową, której to
pracy posiadam zakończony pierwszy rozdział z przypisami, czym
zbliżam się nieuchronnie do końca TejCholernejSzkoły na amen i
będzie to dzień najszczęśliwszy z szczęśliwych.
Nowością trzecią, proszę Szanownego
Państwa, niechaj się Państwo trzymają swoich siedzeń i foteli –
jest, iż wydano mnie pod nazwiskiem rodowym w formie książkowej, wobec
czego od miesiąca noszę dumnie tytuł nie dość, że literatki (z
nazwiskiem swym w stopce, spisem treści i ogólną podjarką) to
jeszcze (cytuję okładkę!) jednego z najsłynniejszych polskich
podróżników (tarzam się i kwiczę, ale co jest napisane to
jest!). Zatem fruwam gdzieś w okolicach trzeciego piętra, gdyż za
jednym zamachem spełniłam wszystkie swoje ambicje świata z górką
i mogę umierać oraz wszystkie wizje ojca mego, który miał dla
mnie plan, że będę żurnalistką polityczną, ale mu się omskło
na słoniu i wyszła podróżnicza, ale jestem przekonana, że jakoś
się z tym staruszek pogodzi.
I wcale nie bez powodu podaję Państwu
namiary na piętro w okolicach którego fruwam, gdyż w ramach
nowości numer cztery, do której płynnie przeszliśmy w natłoku
wymowy, ze Współlokatorem zapragnęliśmy życia stabilnego i
rodzinnego i wijemy gniazdo! Wijemy tak, że wióry lecą i robią
straszny bałagan.
Po miesiącu chaosu o którym nic
Państwo nie wiedzą, bo wiedzieć nie mogą, ale muszą mi uwierzyć
na słowo, udało nam się wykrystalizować wstępny plan oraz
zakres potrzeb i będziemy NABYWAĆ NIERUCHOMOŚĆ! (jeszcze do końca
nie wiadomo którą z dwóch, ale już bardziej niż mniej, co i tak
jest sukcesem).
Chyba nie dostrzegamy do końca
rzeczywistości i czekającej nas Bardzo Dorosłej Decyzji (bo cóż
wiąże dwójkę ludzi skuteczniej od wysokooprocentowanego węzła
hipotecznego wieloletniego) i zachowujemy się lekkomyślnie i
gówniarsko, no ale trudno. Chcemy malować, dekorować i mieć swój
widok z balkonu.
Jako literatka z tytułem sławnego
podróżnika, którego nikt nie zna oraz człowiek bez ręki w
objęciach wiecznego kredytu uważam, że żadna doza beztroski nie
jest w stanie zaszkodzić mej bujnej egzystencji amen.
7 komentarze:
Gratulacje. Szczerze zazdroszczę zresztą (małostkowy materialista ze mnie) zwłaszcza tej nieruchomości. Ale w sumie czemu wspólny kredyt ma wiązać ludzi? Mieszkanie się sprzedaje, kasą się dzieli i raty stąd do wieczności spłaca się na zmianę. W każdym razie jest wyjście, choć to brak komplikacji jest oczywiście najbardziej pożądany.
Zazdrość jest rzeczą ludzką, wcale mi nieobcą, a wręcz przeciwnie (obecnie zazdroszczę wyjazdu do RPA takim jednym Paniom, bardzo brzydko zazdroszczę) zatem wszystko rozumiem, choć uważam, że zupełnie nie ma czego, gdyż przez pół roku będziemy skubać tynk ze ścian i wyglądać młodych pędów na przednówku ;)
A w temacie hipoteki to ja nie wiem, bezkrytycznie powielam opinie bo mi pasują bardziej niż rozważania na temat woli i ochoty, które to uczucia sprawdzają się znacznie lepiej jako spoiwa więzi międzyludzkich ;)
Braku komplikacji serdecznie pożądamy!
Tytuł daj ;)
PS. Ja wchodziłem często, ale nihui nikt nic nie pisał.
I jeszcze raz PS. Myślałem, mać, że w ciąży jesteś :D
Ja jak Kot Pik (minus ciąża :)).
Tytuł daj, własnie, będąc bowiem pod wrażeniem pragnę się zapoznać z dziełem!
Co za niespodzianka! Taka perelka posrod tych wszystkich reklam i bannerow.
10/10!
Moja strona www ... CzarnaHancza
Trzeba se subskrypcje palnąć na jakimś czytniczku ;)
Cionża nie, na razie ;)
Jeżeli interesują Państwa teksty, to wszystkie dostępne są na zinnejbeczki.wordpress.com - nie mogę tu z nazwiskiem bo mnie wyguglają ludzie przez których nie chcę być wyguglana,nie jest ich wprawdzie wielu, ale mogą mieć ZAMIARY ;)
Łetam rpa keep calm and hiszpania <3
Prześlij komentarz