piątek, 12 kwietnia 2013

Take a bottle, drink it down, pass it around


W dalszym ciągu funkcjonuję w lekkim zamęcie sytuacyjnym, który skupia się na głowie, zupełnie omijając ciało. Ciało bowiem siedzi przed komputerem. Siedzi albo w pracy, albo w domu, wybałusza gały, krzywi kręgosłup i ogólnie cierpi męki i strasznie protestuje, no ale nic nie poradzę, skoro czas umyka, a ja w lesie. Z wiedzą, z pracą, z planami, z przygotowaniami, z serwerami, zdjęciami, aukcjami i całym tym przedwyjazdowym bałaganem. Siedzę zatem i metaforycznie gryzę palce, a ponieważ rzuciłam palenie, to w ogóle nie mam już pretekstu, żeby wstać i iść na balkon.
Straszne doprawdy i dramatyczne jest moje życie przez ten wyjazd do Ameryki Południowej, olaboga, uboga.
Nie, ale poważnie to już nie mogę, tym bardziej że nieco cieplej i wiatr ma smak i zapach, a ja nie mogę sobie wstać i pójść, tylko czuję obowiązek siedzenia i czytania, albo pisania, albo wykonywania tych wszystkich czynności, które domagają się wykonania.

Marną egzystencję urozmaiciłam sobie wczoraj wizytą w klinice ortopedycznej, co do której toczy się postępowanie prokuratorskie w związku z niewłaściwym preparowaniem szczątek ludzkich i pobieraniem za to pieniędzy, o czym nie wiedziałam i poszłam nieświadoma i w tej nieświadomości zakochałam się prawie w panu doktorze, który tak sprawnie obmacał mą rękę urwaną. Pan doktor nie wyglądał mi na takiego, co preparuje nielegalnie, wyglądał za to na młodzieńca pełnego pasji, misji i tych wszystkich hipokratesowych cnót. Zlecone badania potwierdziły moją opinię – rentgen, usg, rezonans magnetyczny. Z kontrastem. Dożylnym. Pełna diagnostyka przypadku, a ponieważ to wszystko za zupełną darmochę, uznałam, że warto przy okazji zrobić przegląd całego podwozia i wewnętrza człowieka, także w ramach rozrywki kalendarz na miesiąc czerwiec zapełniłam sobie wizytami u specjalistów, laboratoriów i innych przybytków. Jakby kto miał jakieś wątpliwości, to pomacham papierami, że wszystko ze mną ok, a jak coś przywiozę z dżungli amazońskiej to, to we mnie znajdą i wydłubią czemprędzej. Same plusy dodatnie współpracy ze służbą zdrowia, poważnie.

Poza tym mam też plan dostania się do Paryża drogą lądową, ze zwiedzaniem zabytków Europy w stadzie przyjaciół i rodziny, co oznacza, że planuję sobie właśnie miesiąc spania, jedzenia i ogólnie życia nie wiadomo gdzie. Chyba się jaram ;)

Trójeczka przypomniała i teraz słucham nałogowo


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czy warto oddzielać głowę od reszty ciała? Niebezpieczne. Ja tam wolę nie tracić głowy nawet dla Pearl Jam, co nie jest łatwe.

mikolaj / mikitwist.blox.pl

Caerme pisze...

Ale to tylko tymczasowo, za chwile popadnę w drugą skrajność ;)

Prześlij komentarz