czwartek, 12 stycznia 2012

They call you indigo, we call you Africa.

Troszkę fruwam ale rzeczywistość sprowadza mnie na ziemię.
Od rana męczę się z nieco stresującym bólem umiejscowionym w połowie pleców. Na tyle dotkliwym, że siedzę przegięta na lewą stronę, żeby oddychając nie powodować sensacji. Zastanawiam się czy to nie jest odpowiedni moment, żeby wykonać zdjęcie narządów wewnętrznych, miałam to zrobić w kwietniu ale w kwietniu to jakby mi trochę nie zależało. No a teraz, gdy już mi zależy, mam kłopoty z oddychaniem.
Ale bez paniki. Może to tylko jakieś dziwne reakcje na zmianę jakości życia. Albo na pogodę. Albo na przyrost tkanki tłuszczowej w okolicach piersiowych.
Tak to musi być to!

A bloguś dziś obchodzi roczek!
Celem pamiętniczka było zapisywanie włóczęg, których 2009 dostarczył tyle, że zaczynałam się gubić. Niestety na fali zdarzeń musiał wyewoluować w gabinet psychiatryczny, bardzo mi przykro wobec szanownych czytelników. Na myśl o przeglądaniu archiwum dostaję wysypki dlatego też mam zamiar zamknąć tamten nieco przykry wstęp i zacząć w końcu realizować pierwotne plany, najwyższa pora.
Mam motywacje, wsparcie, niespożyte pokłady energii tym samym nie widzę przeszkód.

A najnowszym pomysłem na dziś jest Republika Południowej Afryki (dom rodzinny ryjówki malutkiej ;). Sprawdzam ceny biletów do Johannesburga i trochę mnie to boli ale gdyby tak wdrożyć plan oszczędnościowy, gdyby zacisnąć ząbki jeszcze trochę, gdyby zrezygnować z pewnych przyjemności. Cholera. Skoki adrenaliny i ekscytacji mam na samą myśl, bo to wcale nie jest poza granicą możliwości, jest przed granicą, nawet nie w pasie ziemi niczyjej. Fantastycznie realne. Słyszę delikatny dźwięk trybików budujących marzenie.
Może by tak dolać oliwy do ognia?

New 30 Day Song Challenge
Day 11. Song you're embarrassed to like - umrzecie Państwo ze śmiechu zapewne i załamiecie rączki ale cóż, podoba mi się tu wszystko, a najbardziej jeden z tancerzy ;)

12 komentarze:

Kot Pik pisze...

Zawsze wolałem "wódko, pozwól żyć" od "z kamerą wśród zwierząt" ;))
Stooooo laaaaat ;)

PS. czy ma byc jakiś tort? ;)

G! pisze...

Gratuluje odwagi z ujawnieniem ukrytej milosci do Britnej :)

onemoretime pisze...

Drugie tyle!

Mandarynka pisze...

Aleś se wymyśliła burżuazyjny kierunek, dżisas.
Moje aktualne zajawki:
Gruzja - 2 tygodnie taniej niż na Mazurach, a egzotycznie
Delhi - chyba syf, ale wysyłam swojego człowieka na zwiady, niech sprawdzi, 3 tygodnie w cenie 1 biletu do RPA
Hit - bilet do Rio za 2 TPLN, plus drugie 2TPLN i wciąż prawie jak bilet do RPA :D

japierdole, bosz, daj odwagi do kliknięcia, urwa, wciąż mam limit na kk.

Caerme pisze...

Sooo what skoro ja chcę do RPA. Kufa pomarzyć se na blogasku nie można ;)
Poza tym ja nie wiem jakie są burżuazyjne kierunki, ja sobie siedzę z dwudziestoletnim atlasem świata na kolanach i wymyślam ;)

A Gruzja nadal jest w planach ale jak już Gruzja to i Kazbek, a do tego muszę się przygotować fizycznie i sprzętowo, a to już nie takie hopsiup-kupujemy-bilet-i-lecimy.

Nie pierdziel- klikaj! ;) Potem najwyżej czerstwy chleb i maślanka ;)

@G! To nie jest miłość! To jest taki mały flirt ;)

@kot - ne ja słodyczy nie uważam, przeważnie ;)

Kot Pik pisze...

Przeważnie, dopsz ;)

Bohaterpozytywny pisze...

Gdyby nie ta becząca koza w głosie B.S., to do niektórych kawałków nie miałabym absolutnie żadnych zastrzeżeń

G! pisze...

Britnej jest OK
Caerme tez niczego sobie :)

G! pisze...

Szczegolnie w nowej fryzurze ;)

Caerme pisze...

@ Bohaterko - O to to, zgadzam się z archetypem kozy ;)

@G! Jesteś nadfacetem skoro rozjaśnienie i skrócenie włosów o dwa cm uznajesz za nową fryzurę ;)

G! pisze...

A jakże,jestem! ;)p

Anonimowy pisze...

dawno dawno temu - okres liceum - miałam kumpla. Łysa czacha, glany, długa czarna bluza, kurtka moro, tuningowany fiat 125p... a z głośników "hit me baby one more time" ;) W tamtym dawnym "metalowym" gronie przyznanie się do miłości do Britney to było coś! :)

Prześlij komentarz