sobota, 24 grudnia 2011

Autostrada z pierogami w tle

Jak na kogoś, kto ma kuchenną fobię, potrafię stworzyć całkiem pyszne łakocie. Chyba jakoś tak
mikser pasuje do mojego wyobrażenia o gotowaniu, i jajka, i proszek do pieczenia. Smażenie karpia natomiast nadal pozostaje w kręgach wiedzy i umiejętności tajemnych oraz lepiej żebym trzymała się od tego z daleka. Tak też robię.

Gdzie się podziały dwa ostatnie tygodnie? Nie mam pojęcia.
Pomijam okołoświąteczne szaleństwa na mopie, galeryjnych marmurach czy rączki ubabrane w mące po łokcie. Bardziej zadziwia mnie spanie po dwie godziny, uparty kac o różnych przyczynach, Gierkówka, której gdyby nie przekonujący głos Krzysztofa Hołowczyca, za nic bym nie poznała, nocne rajdy po Warszawie. Już sama nie wiem co wolę bardziej, nocne samotne rajdy, czy nocne rajdy w roli pasażera. Pomyślę później. Tymczasem święta mamy, a ja nie wiem od czego zacząć. Życzenia składać, prezenty pakować, chuinkę ubierać, warzywa kroić. Zamiast tego siedzę i piszę blogusia ponieważ koniecznie muszę sobie zanotować na wirtualnym papierze, że
pomimo wszelkich prognoz, znaków na niebie i ziemi oraz wróżenia z fusów – jest dobrze. Nie cudownie, rewelacyjnie, fantastycznie i fantazyjnie, bo na przykład zamiast śniegu pada deszcz (ok, leje, nie bójmy się tego słowa), a czarna dziura od ostatniego sprawdzania uparcie tkwi na swoim miejscu ale ignorowanie tego wszystkiego przychodzi mi z zaskakującą łatwością. Jazda po Polsce w doskonałym towarzystwie i z doskonałą muzyką jest elementem kluczowym. Po raz kolejny potwierdza się teza, że im bardziej ryjówka w ruchu, tym szczęśliwsza. Czego sobie życzę z okazji świąt. Ruchu znaczy się. Przemieszczania, podróżowania, dróg prostych i krętych, pięknych. Dziękuję ;)

A Państwu, drodzy Państwo.
Państwu życzę miłości. W każdej dziedzinie i w każdym wymiarze, bo na miłości wszystko się zaczyna i wszystko się kończy. Bardzo głęboko w to wierzę.

Muzyk i tytuł będą później bo teraz to ja muszę do pierogów!
Całuję was kochani świątecznie ;)

New 30 Day Song Challenge
Day 6. Song by someone you'd like to marry - to by było zbyt oczywiste dlatego będzie piosenka wybrana by korektor tego tekstu ;) Enjoy ;)

8 komentarze:

Kot Pik pisze...

I my Ciebie :)

Zostały Ci jakieś pierogi? ;)

G! pisze...

O czym myslec, czekajac na pierwsza gwiazdke z nieba?
Co dac, zeby dac naprawde?
Czym zastawic stol, zeby nie przykryla go pycha?
Gdzie ustroic choinke, zeby byc u siebie?
Na kogo czekac, zostawiajac wolne nakrycie?
Komu spojrzec w oczy, zeby patrzec szczerze?
Czym sie podzielic, zeby nie dzielic sie tylko oplatkiem?
O czym pamietac, zeby nie zapomniec o najwazniejszym?
Co powiedziec, zeby powiedziec wiecej niz "Wesolych Swiat"? Pokoj!

G! pisze...

I jeszcze chcialem dodac ze cholernie dobry wpis. Obrazowy. Czuje sie jakbym jechal nocą z głośną muzyką.

Caerme pisze...

A teraz jest jeszcze ładniejszy bo wyedytowany, pozbawiony literówek i opatrzony doskonałą muzyką ;)

Kot Pik pisze...

Tak, teraz jest zdecydowanie lepiej ;)

Bohaterpozytywny pisze...

A ja sobie zachowam to "na miłości wszystko się zaczyna i wszystko się kończy" :) czasem tak myślałam, ostatnio staram się o tym nie pamiętać :-/

Mandarynka pisze...

koleżanka to chyba pękła z przejedzenia czy coś, bo ni widu, ni słychu, ni nic

Caerme pisze...

Zgłaszam się! Choć pękanie w szwach miało miejsce niejednokrotnie ;)

Prześlij komentarz