Tylko jeden krzyżyk?
Tyle tych kartek tam podali, cały ładnie, równiutko, jednolicie zadrukowany zeszycik i tylko jeden krzyżyk?
Czuję, że komisja wyborcza nie wykorzystała mojego potencjału, jakoś tak głupio.
Zdążyłam, a jakże, choć wracając już po zmroku z drugiego końca stolicy, całą drogę zastanawiałam się czy mam jeszcze w krwioobiegu jakieś śladowe ilości promili, czy już jednak mogę bezpiecznie ustawić pedał gazu w pozycji prawie horyzontalnej. Nie ustawiłam, nawet mi nóżka nie drgnęła ponad przyzwoitość. Bo to jednak nigdy nic nie wiadomo, a i samopoczucie wysyłało sygnały ostrzegawcze.
Tak czy inaczej – nasi wygrali! I wszystko jedno kim są nasi skoro nie nasi przegrali i dostali kopa w szeroko rozumianą dupę. Jestem z nas dumna, Europa jest z nas dumna, nawet w Chińskiej Republice Ludowej są z nas dumni! Wyobrażacie sobie?
Taki finał TAKIEGO weekendu był jak najbardziej na miejscu.
Bo tak sobie siedzę i myślę (na koszt podatnika, zamiast ciężko pracować – sorry podatniku ale nawet tu się czasami myśli), że gdybym bardzo chciała to mogłabym tu, w tej jednej chwili, wypalić państwu piękna litanię rzeczy, których strasznie dawno nie robiłam, a za którymi tęskniłam, a które w tenże piękny październikowy weekend udało mi się na chwilę złapać w objęcia. No taki na przykład tatar w okolicznościach przesympatycznych albo nocny spacer między blokami w stanie wskazującym, z natrętną myślą z tyłu głowy, że cholera, trzeba było jednak tego dwumetrowego germanistę zabrać ze sobą do domu jako suwenir i opcje grzejącą me biedne zmarznięte odnóża. Takie miał ładne dłonie i tak się ładnie za mną oglądał w dzikim tłumie. Cóż. Szkoda, że ja nie z tych. Szkoda tym większa, że po trzech latach coś mi się w końcu od życia należy, a przynajmniej trochę fajnych porannych ćwiczeń dla dorosłych.
Nic jednak straconego, id, ego i superego mają się dobrze, żadne nie czyni wyrzutów, a Gruzin dopełnił reszty czyli wywiał mi mózg ze wszelkich dziwnych myśli za pomocą jesiennego wiatru, liścia w garści i bardzo cholera nieprzyzwoicie uroczego uśmiechu.
Zresztą chyba się wzięłam i zakochałam, czysto fizycznie wprawdzie i z zupełnym pominięciem emocjonalnych zawirowań ale mamy do czynienia z dawno zapomnianym uczuciem szczenięcej radości o poranku. I jest mi naprawdę i absolutnie wszystko jedno oraz może mi minąć choćby i jutro. Nie w tym całym zakochiwaniu rzecz. Rzecz w tym że, o matko, coś mnie jeszcze może poruszyć, sprawić że miękną mi kolanka i chce mi się wyciągać krótką spódniczkę z dna szafy pomimo października. Nie wyciągnęłam oczywiście ale mogłabym, gdyby zaistniała potrzeba i ta świadomość robi mi niezwykle dobrze.
11 komentarze:
Germanistę faktycznie mogłaś zabrać jako suwenir. Gdyby się nie sprawdził jako ogrzewacz odnóży, zagospodarowałbym go u siebie jako wieszak na płaszcze ;)
Koleżanko droga, z germanistami poznanymi w tym miejscu jest tak, że w świetle poranka okazują się germańskimi kurwa oprawcami. na pewno bym ci nie dała z nim wyjść, jam jest głos rozsądku w twoim domu ;p
Właśnie wyję ze śmiechu :) Jacy to my jesteśmy pozbawieni uprzedzeń, opławymy w dojrzałym pojmowaniu tolerancji etc. A tu na w dwóch na dwa komentarze JEDNAK delikatne ironicze ukłucie w stosunku do naszych zagranicznych sąsiadów.
HEH :)
Co badziej śmiejsze ja też : "jestem na nie" :)Ale tylko dlatego, że takich jak on w najbliższym czasie poznasz jeszcze pewnie z pięciu ;) Nie spiesz się! Proszę.
Zocha wie co mówi - niestety także z doświadczenia :)
Ale gorąco za to pozdrawiam. I przesyłam uściski :)
a i pozdrawiam przedmóców :)
Oba komentarze naprawdę urocze i pełne troski jakby nie było :)
Zosiek.
Zośku :) Mój komentarz nie dotyczył germańskości przytoczonego Germanisty a jego dwumetrowości ;) Jakikolwiek -nista (no, prawie jakikolwiek ;P) o takiej jego wysokości, niezależnie, czy german, rus, czech czy lech, w roli wieszaka na płaszcze sprawdziłby się znakomicie ;)
Linka spieprzyłem, w twarz...
Lubię to!
-> Mania, Zosia - ja wiem, ja wiem tak sobie tu tylko ten no... hipotezy wysnuwam i żałości wylewam, choć jak wspomniałam i tak bym tego nie zrobiła, gdyż ja jestem porządna panna z porządnego domu i obcych ciał męskich po północy nie wpuszczam za próg (zwykle ;)
Choć jeżeli o drugim z panów mowa to trzeba by mnie było odurzyć, związać i zamknąć w komórce ;)
Kocie! Powiadam Ci - niezdrowa zazdrość przez ciebie przemawia ;P
Zazdrość? A o co Twoim zdaniem? ;)
O Germanistę czy jego dwumetrowość? ;) ;P
O to pierwsze ;) Germanista ma to do siebie, że komunikuje się sprawnie w języku niemieckim!!! ;) Co do drugiego nie wiem, co do trzeciego hmmm ... ;)
No tak, sprawność komunikacji czasem u mnie kuleje...
Resztę przemilczę ;)
I tego... ;)
Get maila.
Prześlij komentarz