piątek, 30 marca 2012

Kto dostał mandat za kąpiel w fontannie, kto do lutego trzymał karpia w wannie

Dostałam dziś mandat.
Za jazdę na gapę.
Jeździłam na gapę, bo jestem gapa i zapomniałam zatankować auto.
Gdybym zatankowała, przejażdżka do pracy kosztowałaby mnie pięć złotych polskich nowych, a nie sto pięć, z górką.
Oh well.
W zasadzie to wcale nie zapomniałam o tym tankowaniu, mam pływaki w baku zaklinowane, w związku z czym nie znam poziomu paliwa w krwiobiegu niebieskiej szczały, naiwnie uznałam, że jeszcze pojeździ. Nie pojeździła.
W najmniej odpowiednim momencie (moment jest ZAWSZE najmniej odpowiedni), to jest w piątek rano, zaanonsowała strajk. A potem Pan Kanarek, w momencie, gdy pokręciłam blond główką, pokornie przyznając się do braku ważnego dokumentu przejazdu, spojrzał na mnie z najprawdziwsza i szczerą naganą.
Nooo co? Nikt nie jest doskonały.
A ja nie miałam drobnych na bilet u konduktora, a w głowie jedynie myśl, że jestem bardzo, BARDZO spóźniona do pracy i teraz to już na pewno mnie zwolnią i będę musiała żyć jako utrzymanka i prywatna kurtyzana (co swoją drogą wcale nie byłoby takie złe, gdyż zawsze chciałam być czyjąś osobistą kurtyzaną).

Nie popsuło to jednak zupełnie mojego dobrego humoru. Wymieniłam uśmiechy z chłopakiem z sąsiedniego siedzenia, którego ewidentnie rozbawiło moje pogodne podejście do zaistniałej sytuacji kontrolnej, nawet naburmuszony Pan Kanarek wykrzesał z siebie coś na kształt półuśmiechu, co uznaję za swój osobisty sukces, tym bardziej, że na tyłach autobusu synchronicznie rozgrywały się sceny dantejskie z panią bez biletu w roli głównej.

Pani kochana, Pani se zapamięta, spazmy nie działają na zirytowanych, naburmuszonych, panów z identyfikatorami. Pani taka duża, a podstawowej wiedzy o życiu nie nabyła. Wstyd.
Kontrolerom warszawskiego ZTM życzę samych takich klientów jak ja ;)


Przy okazji postanowiłam rozważyć zakup biletu miesięcznego na tę linię. W komunikacji miejskiej życie nabiera zupełnie nowych barw i tematów do refleksji oraz jeździ nimi piękna polska młodzież, na której bardzo miło jest zawiesić oko o poranku.

Oraz.
Po wczorajszym upojnym wieczorze z filmem na ścianie oświadczam, że uwielbiam superbohaterów z problemami, nieodwołanie.

Dziękuję za uwagę.

Podpisano
Agent Piegus

0 komentarze:

Prześlij komentarz